Ostre burgery w Miłym
Dwa dni temu zajrzałem do restauracji zwanej "Miły". Miałem zajrzeć tam tylko na frytki, ale ostatecznie wyszło, że zjadłem tam dużego ostrego buirgera, który dostarczył mi niesamowitych wrażeń.
Kelnerka ostrzegała mnie przed ostrym sosem i hojraczeniem, ale ja zaryzykowałem mówiąc, że biorę na siebie odpowiedzialność. A co, w końcy nie jestem jakiś totalnie waniliowy ;-) Początki wyglądały niewinnie - mięsko smakowało jak mięsko, były warzywa do tego i oczywiście skala burgera też była wielka- w końcu wziąłem mega wielkiego. Po zjedzeniu jakichś 25%, zacząłem odczuwać pierwsze efekty tak już na poważnie. Na dzieńdobry odetkałem wszystkie zatoki, a ewentualny śluz itp. wydzieliny normalnie się roztopiły. Zaraz po tym odczułem pieczenie języka a nawet dziąseł. Później następne porcje już przestały robić aż takie wrażenie, bo skończyła się skala percepcji ostrych wrażeń.Po zjedzeniu.
Gdy zjadłem całość, ciekło mi już nosa i z oczu, dopóki nie minął efekt działania kapsyicyny. Wych0dzi więc, że średnio zaawansowany amator ostrych rzeczy przeżyje takie jedzenie, aczkolwiek jest to niezapomniane wrażenie przez najbliższe dni, a ostry sos, rzeczywiście jest ostry. Aż strach pomyśleć, vo by było, gdybym poprosił o sos mega sostry.
Gdy dotarłem do domq, miałem okzję sie przekonać o tym, że kapsyicyna działa także po przetrawieniu burgera - w dole też paliło, ale na szczęście mniej.
Podsumowanie
Przy ostrym sosie, problemem może okazać się nie skala ostrości sosu, a wielkość burgera, która ma większe znaczenie. Pewnie gdybym wziął megaostry sos, to jako amator już bym musiał zrezygnować, a tak dałem radę. Brawo ja.